W Paryżu byłam kilkanaście razy, zwykle w celach służbowych. Tym razem nie było inaczej – spędziłam w stolicy Francji trzy dni na wyjeździe prasowym. Jak już wspominałam tutaj, służbowe obowiązki nie zawsze oznaczają całkowitą rezygnację ze zwiedzania, czy małych, prywatnych przyjemności i między innymi o nich będzie ten wpis.
Agenda pozwoliła mi wyskoczyć na kilka godzin do Centre Pompidou, na wystawę Rene Magritte’a. Jakie było moje zaskoczenie gdy na miejscu okazało się, że oprócz prac belgijskiego surrealisty, w galerii obok znajduje się obszerna wystawa jednego z moich ulubionych malarzy – Cy’a Twombly’ego. Pierwszy raz miałam okazję oglądać jego prace na żywo w Hamburger Banhof w Berlinie i chyba wtedy między nami naprawdę zaskoczyło. Prace Twombly’ego przypominają przeskalowane rysunki nakreślone ręką dziecka. Są monumentalne i kruche jednocześnie. Czasami naiwnie pastelowe, innym razem rażą agresywnymi zestawieniami barw. Niestarannie napisane słowa, błędnie rozwiązane zadania matematyczne i wplecione gdzieniegdzie imiona starożytnych bóstw podsuwają widzowi klucz do interpretacji. Twombly tworzył abstrakcje, które zmuszają do myślenia i sięgnięcia do źródeł. Myślę, żę odbiór jego prac nie jest prosty, ale im głębiej wchodzi się w ich analizę, tym łatwiej można zrozumieć na czym polega wyższość abstrakcji nad sztuką figuratywną.
Muszę przyznać, że ciekawym zabiegiem jest zestawienie Twombly’ego i Magritte’a w sąsiadujących ze sobą galeriach. Sztuka Magritte’a jest przyjemna dla oka i nie mówię tego w znaczeniu pejoratywnym. Wyidealizowane przedmioty i wnętrza często opatrzone kaligraficznym podpisem są tylko pozornie „ładne”. Wciągają widza w grę niedomówień, zaprzeczeń i iluzji, która mimo wylizanej fasady tak naprawdę pozostawia uczucie niepokoju.
Do moich małych przyjemności zwykle należały zakupy, ale w tym roku mój stosunek do nich radykalnie się zmienił. Pewnie jeszcze rok temu w dalszej części tego wpisu znalazłoby się parę paryskich adresów. Kupowanie ubrań i innych przedmiotów było dla mnie oczywiste i dopóki moje wydatki mieściły się w budżecie, nie zastanawiałam się co innego mogłabym zrobić z tymi pieniędzmi. Nie przypominam sobie bym zadawała sobie kiedykolwiek pytanie: czy naprawdę tego potrzebuję? W tym roku to się zmieniło. W obliczu kataklizmów, wojny w Syrii, kryzysu migracyjnego i szeroko pojętej niesprawiedliwości społecznej, którą widać na każdym kroku, po raz pierwszy zaczęłam dostrzegać to jak bardzo jestem próżna. Organizacja White Helmets podaje na stronie: maska gazowa, gaśnica, czy kask ochronny kosztują nie więcej niż 140 Euro – dokładnie tyle samo, ile zamszowe botki w gwiazdki, które zwróciły moją uwagę w Other Stories. Skoro stać mnie na kolejną parę butów, to czy naprawdę jedyne, co mogę zrobić żeby wspomóc organizacje charytatywne to wrzucić link do artykułu o nich na Facebooku? Postanowiłam przestać znajdować wymówki dla pomagania i zastosować metodę, którą od lat stosuje marka TOMS – jedna sprzedana para butów – jedna para podarowana dziecku w potrzebie. Zbytki zaczęłam równoważyć wydatkami na cele charytatywne. Przecież nie chodzi o to by całkowicie zrezygnować z kupowania rzeczy. Chodzi o to, by nie myśleć tylko o sobie i nie koncentrować wszystkich swoich wydatków na zaspokajaniu swoich pragnień. Wiem, że to kropla w morzu potrzeb i że moje zaangażowanie nie zmieni nic na dużą skalę, ale myślę, że to nie powód by odwrócić głowę od cierpienia i nie robić kompletnie nic. Grudzień to czas wyjątkowego zakupowego szaleństwa. Wśród wszechobecnych list 10 najfajniejszych prezentów, proponuję zamiast adresów paryskich sklepów, moje nowe TOP 5 i pomysły na prezenty:
- Dla gadżeciarza – White helmets
Białe kaski to organizacja działająca na terenie Syrii. Ocalają życie nie opowiadając się po żadnej stronie konfliktu. Ich motto to „Człowieczeństwo, Solidarność, Bezstronność”. Otrzymane środki zasilą podstawowe wyposażenie organizacji, które jest niezbędne do kontynuowania działań tej niezwykłej ekipy ratunkowej. Aby dokonać wpłaty kliknij tu.
2. Dla pracusia – All hands volunteers
All hands to organizacja non profit działająca w miejscach dotkniętych kataklizmem. Wolontariusze odgruzowują i pomagają odbudować miejscowości dotknięte klęską żywiołową. Nie wymagają od wolontariuszy wcześniejszego doświadczenia, ani specjalnych umiejętności. Można ich wesprzeć robiąc zakupy w sklepie na stronie hands.org, zgłaszając się do programu lub dokonać wpłaty na konto.
Przy okazji wzmianki o All Hands podzielę się swoim planem. W przyszłym roku kończę 30 lat, i jak już wspominałam na blogu, co roku mam w zwyczaju robić sobie prezent urodzinowy w postaci zagranicznego wyjazdu – mam nadzieję, że w 2017 będzie to udział w programie All Hands.
3. Dla podróżnika – Hotel Europa
W THE BEST HOTEL IN EUROPE można zarezerwować pojedynczy (15 EUR), podwójny (79 EUR) i rodzinny pokój (149 EUR). Tylko, że rezerwacja to donacja na rzecz wyjątkowej organizacji, która zamieniła opustoszały hotel w Atenach na miejsce schronienia dla uchodźców z Syrii, Pakistanu, Iranu, Iraku i Afganistanu. Więcej informacji na temat tego jak można wesprzeć tę organizację na stronie.
4. Dla miłośnika zwierząt – WWF
Adoptuj zwierzaka z WWF. Ryś, Irbis śnieżny, wilk czy morświn to gatunki zagrożone. Jednorazowa wpłata lub deklaracja comiesięcznego wsparcia pomaga WWF ocalić te wspaniałe zwierzęta zagrożone wyginięciem.
5. Dla patrioty – PAH
Wspieraj polskie organizacje charytatywne. Polska Akcja Humanitarna realizuje swoją misję poprzez udzielanie pomocy humanitarnej, rozwojowejoraz prowadzenie edukacji społeczeństwa. Działania prowadzi w miejscach, gdzie wystąpił konflikt zbrojny lub katastrofa naturalna. Aby dokonać wpłaty na wybrany cel kliknij tutaj.
Zachęcam do wspierania dowolnej organizacji charytatywnej, te przedstawione powyżej są po prostu bliskie mojemu sercu.