O mnie

Kiedy połknęłam podróżniczego bakcyla? Myślę, że punktem zwrotnym okazał się wyjazd do Kolumbii. Mieszkałam wtedy w Mediolanie i pracowałam w renomowanym showroomie. Kampania sprzedaży męskich kolekcji dobiegała końca, kiedy Daniele, mój szef, typowym dla siebie oschłym tonem zapytał: Chcecie jechać na Tydzień Mody w Medellin? Spojrzałam na Verę, a ona na mnie. Nie przepadałyśmy za sobą, ale wizja wyjazdu do egzotycznej Kolumbii na koszt Kolumbijskiej Izby Handlowej wydała nam się bardzo kusząca. Nasz pobyt miał trwać niewiele ponad tydzień, Vera miała później jechać do Maroka, a ja na Hel. Postanowiłyśmy po pokazach pojechać do Cartageny. Spędziłyśmy dzień na rajskiej Praia Blanca i po powrocie do hostelu nie miałyśmy wątpliwości, że Maroko i Hel trzeba po prostu odwołać. Do rodziny i znajomych wysłałyśmy maila: Kochani, tu jest cudownie, wracamy we wrześniu. Wybaczcie nagłą zmianę planów….ale sami zobaczcie. I tu nasze zdjęcie, na białej jak mąka plaży. Jako początkujące adeptki świata mody, nie miałyśmy pieniędzy na pobyt w luksusowych hotelach. Szczerze mówiąc, wcale też nie miałyśmy ochoty leżeć nad basenem w kolumbijskim resorcie.

W miesiąc zjechałyśmy całe wybrzeże karaibskie, zgubiłyśmy się w Parco Tairona, spałyśmy w hamakach pod gołym niebem, odwiedziłyśmy plantacje kawy, Vera zrobiła tatuaż w Bogocie, a ja dostałam zapalenia oskrzeli. Nasza wzajemna niechęć zamieniła się w wieloletnią przyjaźń, a backpacking wszedł nam w krew. Kolumbijska Izba Handlowa też była zadowolona – nawiązałyśmy kontakt z projektantką haftowanych bikini, która wkrótce odniosła sukces poza granicami swojego kraju.

W następnych latach pojawiły się kolejne wspaniałe wyprawy: Indie, USA, Japonia, a w międzyczasie powrót do Polski. Skusiła mnie wizja pracy od 9 do 17, wreszcie upragniony work-life balance. Zostałam PR managerem marki kosmetycznej. Niepostrzeżenie minęły cztery lata przeplecione urlopami. Dwadzieścia sześć dni, które przysługuje etatowemu pracownikowi to niewiele, choć znam i takich, którzy nie są w stanie ich wykorzystać. Zaczęłam pisać bloga dla osób jak ja, budzących zdziwienie wśród innych bakcpackersów, którzy są w drodze już od kilku miesięcy. Moim celem zawsze było przeżycie czegoś wyjątkowego, odwiedzenie miejsc poza utartym szlakiem, operując przy tym dość skromnym budżetem. I to wszystko w dwa tygodnie! Wymaga to dobrej organizacji, ale też sprytu. Przydaje się też duża dawka otwartości i pomysłowość.

Jedno wiem na pewno – wyjazdy mogą zmienić nasz sposób patrzenia nie tylko na świat, ale również na swoje miejsce w nim. Doświadczyłam tego na własnej skórze, kiedy tuż przed pójściem do nowej pracy pojechałam do Brazylii. Siedząc w kawiarni o wdzięcznej nazwie Delirium Tremens wpadłam na pomysł – aplikacja mobilna dla kobiet. W telefonie zapisałam najważniejsze hasła, na kartce rozrysowałam makietę. Z Brazylii wróciłam opalona, pełna energii i zapału, ale nie do pracy w mojej nowej firmie. Pomysł na aplikację uwierał jak ziarnko piasku w bucie. Po godzinach brakowało mi jednak sił, by dać mu szansę się rozwinąć. Uświadomiłam sobie, że mogę myśleć kreatywnie tylko poza murami korporacji. Czy gdybym nie pojechała wtedy do Brazylii, nie myślałabym o rzuceniu pracy? Nie wiem, ale postanowiłam posłuchać intuicji i jeszcze przed końcem okresu próbnego zrezygnować z intratnej posady.

Minął rok, tworzenie aplikacji przerodziło się w naukę robienia stron internetowych oraz współpracę ze start-upami. Pisanie bloga rozwinęło się w regularną współpracę z wyszukiwarką lotów Skyscanner. Ostatecznie pogrzebałam swoje szanse na zawrotną karierę w firmie kosmetycznej, ale tego absolutnie nie żałuję. Zyskałam czas na realizację swoich planów i urlop przekraczający dwadzieścia sześć dni. Pojechałam na wolontariat do Nepalu, żeby pomóc w odbudowie szkoły zniszczonej przez trzęsienie ziemi. To doświadczenie bardzo zmieniło mój sposób patrzenia na podróżowanie. Myślę, że swoimi zasobami (nie tylko materialnymi) trzeba się dzielić

W wolnym czasie zaczęłam też rozwijać swoją drugą wielką pasję – gotowanie. Z połączenia dwóch największych miłości narodził się nowy projekt – kulinarny przewodnik po Włoszech poza utartym szlakiem. Dlaczego wybrałam właśnie Italię? Myślę, że to chyba przez wrodzoną miłość do węglowodanów i bogatej historii tego kraju. Na blogu już wkrótce pojawią się wybrane przepisy i recenzję. W przyszłości mam nadzieję, że ukaże się przewodnik w wersji drukowanej.

Plany na przyszłość? Chcę pisać, podróżować, podejmować nowe wyzwania. Z otwartością i zaufaniem przyjmuję to, co przynosi los.

xx,

Iga

Linki do moich artykułów o tematyce podróżniczej:

Przewodnik po Tajlandii

Tanie podróżowanie po Japonii

Gadżety, które już zawsze będziesz zabierać ze sobą w podróż

12 pomysłów na pobyt w górach dla niejeżdżących na nartach

Jak tanio rezerwować noclegi w luksusowych miejscach

O hostelach z przymrużeniem oka

O pamiątkach z podróży

O lotniskach

4 komentarze Dodaj własny

  1. Luk pisze:

    ciekawe relacje, super inspiracje…tak trzymaj! ❤

    Polubienie

  2. Pola pisze:

    Super fota, to c Chin? Podoba mi się Twój syntetyczny, konkretny i ciekawy styl. Czekam na porady o sprytnym pakowaniu, bo z tym mam zawsze problem :/ Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Fota z kolejki na Ngong Ping 🙂
      Tutorial o pakowaniu już wkrótce!

      Polubienie

  3. 365dniwobiektywielg pisze:

    Piękny widok i ten za tobą i ten z Tobą

    Polubienie

Dodaj komentarz