- Warto zabrać kostium kąpielowy, bo konferencje najczęściej odbywają się w super hotelach. Nawet godzinka w hotelowym spa, w basenie na dachu, czy na hotelowej plaży zapewnią Wam szybką regenerację.
2. Zawsze zabieram sneakersy, bo w programie może znaleźć się godzina lub dwie czasu wolnego, które można wykorzystać na zwiedzanie. Poza tym po konferencji najczęściej bolą mnie stopy i chętnie zakładam wygodne buty w drodze na lotnisko. Jeśli lubicie jogging, to koniecznie zabierzcie strój i obuwie sportowe. Poranny bieg po Highline, nad Dunajem w Budapeszcie, czy jeziorem w Genewie to zawsze miła odmiana i zastrzyk energii.
3. Jeśli już byłam w mieście, w którym odbywa się konferencja, lubię odwiedzić ulubioną restaurację, czy sklep. Czasami szkoda czasu na kiepskie jedzenie, czy spacer donikąd. W Madrycie, gdzie odbywała się jedna z konferencji wykorzystałam czas wolny na lunch w ukochanym Mercado di San Miguel. To mały bazar gourmet, gdzie można spróbować pysznych hiszpańskich tapas. Byłam w Madrycie parokrotnie i za każdym razem, pierwsze kroki kieruję właśnie tam, żeby zjeść polpo alla gallega – gotowaną ośmiornicę z ziemniakiem w mundurku.
4. Czasami jednak nie ma jak się wyrwać nawet na basen, a co dopiero na miasto. Wtedy nie pozostaje nic innego jak hotelowy bar. Kieliszek prosecco lub stary dobry old fashioned w lobby bar też ma swój urok. Lubię hotelowe bary, bo czasami pozwalają poczuć się jak w filmie. Pamiętacie “Między słowami”? Jeśli podróżujecie solo to dobre miejsce by kogoś poznać, lub po prostu pogadać z barmanem. Poza tym odrobina bąbelków przed służbową kolacją tylko wprawi Was w lepszy nastrój, a rozmowa przy kolacji na pewno pójdzie gładko.
5. Jeżeli konferencja zaczyna się w poniedziałek, można przylecieć już w piątek wieczorem, lub sobotę rano i zrelaksować się w miłych okolicznościach przyrody, albo zwiedzić nowe miasto. Firma i tak pokrywa koszt przelotu, nie musicie brać urlopu, pozostaje tylko opłacenie noclegu. Czemu więc nie wykorzystać tej okazji i nie zorganizować sobie weekend getaway? Pewnie gdybym miała dzieci, albo przynajmniej zwierzę, byłoby to bardziej skomplikowane, ale skoro ani jedno, ani drugie mnie nie dotyczy, wychodzę z założenia, że każda okazja do spędzenia czasu poza domem jest dobra.
Tegoroczna konferencja P&G odbyła się w Buchen, w Tyrolu. Nie jestem zapaloną narciarką i od ośnieżonych stoków zdecydowanie wolę plażę, ale skoro nadarzyła się taka okazja, postanowiłam spędzić 2 dni w górach. Zarezerwowałam przyjemny hotel w położonym tuż obok Seefeld. Ostatnie tygodnie były intensywne, więc perspektywa spędzenia czasu z książką, przy kominku, lub na łonie natury wydawała mi się bardzo kusząca. W poniedziałek tylko zmieniłam hotel z przytulnego St. Peters na piękny i wielki Interalpen, gdzie odbywała się konferencja i bardzo wypoczęta mogłam oglądać prezentacje. Taki początek tygodnia to jest to!
Do Seefeld z Polski można lecieć przez Wiedeń, np. Austrian Airlines i wylądować w Innsbrucku, lub Lufthansą do Monachium, a stamtąd pociągiem.
Jeśli macie inne pomysły na uprzyjemnienie sobie podróży służbowej, koniecznie dajcie znać 🙂
xx
Iga
Cudowne foty i super napisane. PS. Ja zawsze w podróżach Slużb. zapominałam kostiumu i wygodnych butów…człek się uczy całe życie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki Polcia! Ja nauczyłam sie ze wygodne buty to podstawa jak na 10cm obcasach musiałam chodzić po Florencji i ratować telefon, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba