Łącznie 30 godzin w podróży i 48 na miejscu? Co to dla mnie!
Nowy Jork to jedno z moich ulubionych miast, dlatego gdy pojawiła się propozycja dwudniowego wyjazdu służbowego nie wahałam się ani chwili. Powodem tego ekspresowego wyjazdu była wizyta na backstage’u pokazu AW16 Victorii Beckham i wywiad z Pat McGrath. Myślę, że to też dobra okazja do napisania mikroprzewodnika po NYC.
Mikroprzewodnik
Gdzie spać?
Tym razem postanowiłam przetestować kultowy Ace położony niedaleko Madison Square Garden. Hotel mieści się w zabytkowej kamienicy z przełomu XIX i XX wieku, a jego wnętrze zostało zaprojektowane we współpracy z lokalnymi artystami. Jest to popularne miejsce zarówno wśród podróżujących jak i mieszkańców Nowego Jorku. W lobby często odbywają się koncerty, a w piątkowe wieczory bar Breslin wypełniony jest po brzegi. Hotel oferuje również program Artist Residence, w pokojach odbywają się wernisaże, pokazy filmowe itp. Z okien widać Emipre State Building, a ledwie 3 przecznice dalej znajduje się słynny Flatiron – dwa najbardziej charakterystyczne budynki Nowego Jorku można odhaczyć z listy top10 w ciągu 10 min 😉
Lubię gdy w hotelu przyjemnie pachnie. Za zapach w Ace odpowiada Le LABO. Ich kompozycja PIN 12 łączy nuty drzewne z białym piżmem i odrobiną ambry. Goście Ace mają 10% zniżki na produkty w wystylizowanym na starą aptekę sklepie znajdującym się nad Rudy’s Barber Shop. Zapach z Ace przyjechał ze mną do Warszawy. Parę dni po powrocie założyłam płaszcz, w którym chodziłam w Nowym Jorku i poczułam… właśnie ten zapach! Okazało się, że w kieszeni nadal mam kartę-klucz z nasączonym bilecikiem i na chwilę z Saskiej Kępy przeniosłam się do lobby na Manhattanie.
Inne fajne hotele:
The Jane (Meatpacking/Manhattan)- oferuje pokoje za 100USD, w których spały osoby ocalałe z katastrofy Titanica. Obsługa przypomina postaci z filmów Wesa Andersona, a ich motto to”rooms for a night, or a lifetime”.
Nomad (Midtown/Manhattan) – butikowy hotel obok Ace. Piękne pokoje, wspaniała biblioteka i przepyszne martini w lobby bar (dzięki za radę Anya!)
New York Loft Hostel (East Williamsburg/Brooklyn) – świetna opcja dla osób odwiedzających NY w opcji budget/backpacking. Hostel ma olbrzymie pokoje w loftowym stylu, jacuzzi na dachu i mały ogród. Obok znajduje się hipsterska pizzeria Roberta’s ( w lecie odbywają się tam koncerty na żywo w zarośniętym ogródku), kawiarnia Swallow i niedaleko stąd na modną Bedford Avenue. Mam sentyment do tego hostelu bo spędziłam tu przemiłe chwile w towarzystwie Alexa z Londynu, który założył się ze mną, że Aronofsky ma na imię Aaron i przegrał, a moją nagrodą okazała się super romantyczna randka.
Gdzie jeść?
W Nowym Jorku nietrudno znaleźć dobrą restaurację. Przy wyborze często kieruję się recenzjami z Time Out, a rezerwacje robię przez appkę Open Table. Mam też kilka miejsc, do których wracam z wielką przyjemnością za każdym razem jak jestem w NY.
Katz’s Delicatessen – Jeśli oglądaliście „Kiedy Harry poznał Sally” to na pewno kojarzycie to miejsce. Wygląda dokładnie tak samo, serwuje kanapki z pastrami, których nie da się ugryźć za pierwszym podejściem i wysyła swoje specjały chłopakom na froncie (“Send A Salami To Your Boy In The Army”). Nowojorski klasyk z Lower East Side.
Lobster Place – ta rybna restauracja w Chelsea Market serwuje homary z Main jakich nie jadłam nigdzie indziej. Nic ekskluzywnego, je się na stojąco i na papierowym talerzyku, ale naprawdę nic nie może się równać ze świeżym 1,5lb lobsterem z Chelsea.
Cafe Gitane – są dwie: w Soho i hotelu the Jane. Idealne na śniadanie, kawę lub lunch. Kuchnia marokańska przeplata się tu z amerykańskimi klasykami. Miejsce modne lecz bezpretensjonalne. Można tu spotkać Leonardo DiCaprio i Sienne Miller. Avocado toast z Cafe Gitane to jeden z najczęściej instagramowanych tostów na świecie.
Sant Ambroeus – kuchnia północnych Włoch w najlepszym wydaniu. Super wnętrze w stylu vintage, genialne rysunki i talerze ozdobione przez lokalnych artystów. Można tu spotkać ludzi ze świata mody i sztuki, ale na stolik trzeba czekać nawet godzinę. Odkryłam to miejsce dzięki Alicji, która przyjechała ze mną do NY. Kilka metrów dalej siedziała Naomi Campbell, a Kylie Jenner nie chciała czekać 40 minut na stolik.
The Loeb Boathouse – Klasyczna, amerykańska restauracja położona nad jeziorkiem w Central Parku. Polecam brunch na tarasie, lobster rolls i klasyczną Bloody Mary. Spędzałam tam urodziny w 2013 w towarzystwie moich wspaniałych amerykańskich ciotek – Rity i Grace – było wyśmienicie! Esencja wschodniego wybrzeża.
Balthazar – Odpowiednik warszawskiej Charlotte. Piekarnia i kawiarnia we francuskim stylu. Nie jest łatwo zdobyć stolik, ale jak już się uda, można tu zjeść świetne tarty, quiche, omlety i inne pyszności.
Dean & DeLuca – sieć ekskluzywnych delikatesów. Prawdziwy raj dla miłośników gourmet food. Można tu kupić wspaniałe prezenty oraz spróbować najlepszych serów, mięs i wypieków. Jeśli chcecie poczuć się jak prawdziwi mieszkańcy Upper East Side, weźcie jedzenie na wynos do spałaszowania w Central Parku.
Roberta’s – pisałam o tym miejscu w kontekście Loft Hostel, ale napiszę jeszcze raz. Roberta’s to esencja Brooklynu. Ściany obite boazerią, zarośnięty ogródek a dookoła stare fabryki, blaszaki i parkingi. Najbardziej hipsterska i najpyszniejsza pizzeria w mieście. Polecam zwłaszcza latem.
Juice Generation – moda na soki przyszła do nas z Nowego Jorku, więc wizyta w tym mieście nie może się obyć bez łyka jakiegoś pysznego cold pressa. W Juice Generation odkryłam kilka lat temu, że jarmuż jest super i pasuje do arbuza i jabłka. Teraz w ofercie mają też pyszne desery raw, sałatki i bardzo zdrowe zestawy lunchowe.
Gdzie iść?
Mając mało czasu warto dobrze zaplanować dzień. Nie będę pisać o typowych atrakcjach jak wjazd na Empire State Building, rejs na Staten Island czy wizyta w Coney Island. Informacje o tym jak tam dotrzeć, za ile można kupić bilety i inne praktyczne wskazówki znajdziecie np na stronie nycgo.com. Dla mnie must have podczas wizyty w NY są muzea i galerie : MoMA, Guggenheim, MET, New Museum of Contemporary Art, Whitney Museum of American Art, PS1. Przed wyjazdem robię krótki research i staram się odwiedzić choćby jedno z listy. Weekendowa wizyta w NY to sztuka wyboru. Pod spodem kilka pomysłów na popołudnie lub dzień w moich ulubionych okolicach:
1/ Wizytę w Chelsea zacznijcie od spaceru po Highline – zawieszonego nad ziemią parku zbudowanego na przekształconych torach kolejowych. Widziałam tam kiedyś najpiękniejszy ślub. Para 50+ w towarzystwie najbliższych, kontrabasisty i saksofonisty przysięgła sobie miłość na wieki, a ja siedziałam na schodkach i pomyślałam, że choć nie marzę o sukni z welonem to taki ślub mogłabym wziąć.
Po spacerze na Highline proponuję udać się na wystawę do Whitney , a potem odwiedzić kilka galerii w Meatpacking District. Do moich ulubionych należą Gagosian i Milk Studios and Gallery. Meatpacking i Chelsea to także dobra okolica na zakupy. Znajdują się tu luksusowe butiki projektantów, multibrandy takie jak Intermix, czy Scoop, oraz uroczy sklep Atmosphere, w którym oprócz ubrań znajdziecie akcesoria do domu i kosmetyki. Wizytę w Chelsea trzeba zakończyć we wspomnianym wcześniej Lobster Place. W tej okolicy znajduje się hotel The Jane i kawiarnia Gitane, o których pisałam w poprzednich sekcjach.
2/ Inną opcją jest np. wycieczka do PS1, a potem wizyta w kilku małych galeriach w Dumbo. Informacje o tym co gdzie i kiedy znajdziecie na stronie Brooklyn Art Project. W ciągu dnia warto przejść się po słynnej Bedford Avenue. Pełno tu małych butików, second handów, małych perfumerii i kawiarni. Na równoległej Driggs Ave znajduje się mój ulubiony komis Buffalo Exchange. Jeżeli macie to szczęście i będzie na Brooklynie w weekend, a w dodatku lubicie meble i ubrania vintage pójdźcie koniecznie na Brooklyn Flea Market. W zimie odbywa się we wnętrzach Industry City, a w lecie w Fort Greene. Wieczorem warto sprawdzić co się dzieje w Brooklyn Academy of Music, Knitting Factory, Music Hall of Williamsburg. W lecie polecam Output i ich imprezy na dachu z widokiem na Manhattan. Warto zostać do świtu.
3/ Trzecia opcja to SoHo i LES. Tu przede wszystkim zrobicie zakupy i nacieszycie podniebienie w miejscach takich jak Balthazar, St Amboreus, czy Dean & DeLuca, o których pisałam wcześniej. W SoHo nie brakuje też galerii, słynnych picture perfect murali, a zwieńczeniem przechadzki może być wizyta w New Museum of Contemporary Art. Mam słabość do basiców z American Apparel, ich outlet położony jest w samym centrum SoHo na Lafayette St i jeszcze nigdy nie udało mi się wyjść bez kupienia czegokolwiek. Natomiast w LES warto wybrać się na kanapkę z pastrami do Katz’s oraz na drinka lub brunch do Schiller’s Liquour Bar. Polecam wizytę w specyficznym sklepie z militariami przy Orchard St, gdzie kupiłam strój cheerleaderki z lat 70tych, którego nie mam gdzie założyć. Sklep jest dziwny, ciemny i pracują w nim niezbyt uprzejmi panowie. Mimo wszystko mam wrażenie, że można tu znaleźć prawdziwe perły za kilka dolców.
To oczywiście tylko kropla w morzu rzeczy, które warto zobaczyć i zrobić w Nowym Jorku, myślę, że można tu przyjechać na miesiąc i codziennie zwiedzać inną część miasta. Jeśli macie jakieś rady lub ulubione miejsca, dajcie znać, chętnie przetestuję next time!
Świetne, skondensowane, piękne zdjęcia… tak ci zazdroszczę, sama bym pojechała ❤
PolubieniePolubienie
Ale Ty jesteś fajna i inspirująca…! Mieszkam w NYC od 2 tyg i zpostało mi jeszcze 2.5 msc..Bardzo przydatny post ❤
PolubieniePolubienie